Regulamin bloga

poniedziałek, 21 września 2015

Dostajesz taki krzyż, jak jesteś w stanie udźwignąć

Słyszałam to zdanie chyba od zawsze. Na początku te słowa kierowane był do innych, ja byłam tylko ich świadkiem, słuchaczem.  Im byłam starsza, tym bardziej stawałam się ich bezpośrednim słuchaczem.

I zawsze chciałam wierzyć w to, że tak naprawdę jest.

Niestety doszłam do smutnego wniosku, że to tylko forma pocieszenia. Forma innego powiedzenia "dasz radę".  Że to nieprawda.

Nie ma czegoś takiego jak "to co cię spotka jest na miarę twojej siły, wytrzymałości". Gdyby tak było, nie byłoby samobójstw.  Bo jak to? Niektórzy dostali za dużo? Ktoś źle ocenił?

Nie.

Ktoś sobie po prostu wymyślił taką formułkę, by łatwiej było żyć z cierpieniem. Byśmy uwierzyli, że można się do niego przyzwyczaić.
No, można się przyzwyczaić. Ale czy to jest życie? Czy to jest życie w zgodzie ze sobą, korzystanie z niego?

Oczywiście, że nie. To jest bycie na siłę. Bycie, bo wierzymy w coś, co ktoś nam kiedyś powiedział i co obiega nasze pokolenia. Niby taka "prawda". Gówno prawda.

Jedynym sposobem na prawdziwe życie jest przebaczenie. Najwspanialsza rzecz jaką kiedykolwiek człowiek wymyślił. Bo to naprawdę daje ukojenie, spokój, wyciszenie i nową energię.

Więc....

Tak ci się będzie żyło, ile jesteś w stanie wybaczyć.

wtorek, 15 września 2015

Rozpier*****ają mój metabolizm

Siedzę sobie przy biurku, w pracy. W tle leci jakaś muzyka z radia. Nawet fajna. Sięgam po śniadanie. Śniadanie mam całkiem spoko. Właściwie to po wypiciu w domu młodego jęczmienia, nie mogłam się doczekac tego śniadania.

Biorę smakowitą kanapkę do ust.... i nagle kończy się fajna muzyka. Reklamy: hemoroidy, upławy, grzybice pochwy, "rozpal swój korzeń" (jedyna matko, sama bym rozpaliła ten korzeń, tylko bądź schludny i w miarę przystojny). 

Niby nie jestem "obrzydliwa". Nie na niby jednak raczej.  Mimo tego, że na co dzień mam do czynienia (choćby na papierze) z rakami, wymiotowaniem własnym kałem (zdarzyło się raz), owrzodzeniami i przede wszystkim - śmiercią, a tego byłam świadkiem kilka razy, to tego typu reklamy, w nie oczekiwanym momencie po prostu odejmują mi kilka gram w momencie ich edycji. 

Jakoś tak informacje o czyimś zahemoroidowanym odbycie nie sprawiają, że człowiekowi smakuje śniadanie. Więc  śniadaie jem na obiad. Obiad, w okrojonej wersji jem na kolację. Wychodzi na to, że śniadania nie jem. A to ponoć najważniejszy posiłek dnia.

Którego pozbawiają mnie wszystkie stacje radiowe.

Aż tyle im płacą za reklamy??? 
Zapłaciłabym więcej, gdybym mogła. Serio.
Rozpierdzielają mój metabolizm.